Wszyscy w mniejszym lub większym stopniu jesteśmy już zmęczeni ciążącym nam zagrożeniem koronawirusem i wynikającymi ze stanu epidemii drastycznymi ograniczeniami w codziennym życiu. Wzrasta liczba chorych, izolowanych, przebywających na kwarantannie, objętych nadzorem epidemiologicznym. Musimy przy tym mieć świadomość, że wzrastająca liczba zachorowań i ludzi objętych różnego rodzaju nadzorem, to w większości przypadków nie ich wina. To może się teraz zdarzyć każdemu z nas na ulicy, w windzie, sklepie, w innych miejscach i to w znacznym stopniu nie jest zależnie od nas. Może to być chwila nieuwagi, zapomnienia, odruchu w dotknięciu twarzy, zbiegu niesprzyjających okoliczności, czy po prostu czystego przypadku. Nikt przecież nie planuje zachorowania i nie chce cierpienia własnego , zagrożonego nawet utratą życia. Nikt nie chce aby COVID-19 zagroził jego rodzinie, przyjaciołom, czy znajomym. Chociaż obserwujemy czasami przykłady bagatelizowania koronawirusa, czy też zachowań nieodpowiedzialnych, co może doprowadzić do nieszczęścia, to generalnie jako społeczeństwo w swojej masie jesteśmy bardzo zdyscyplinowani. Natomiast niepokojące są sygnały dotyczące stygmatyzowania osób, które poddawane są kwarantannie, nie mówiąc już o izolacji. W tej trudnej dla nas wszystkich sytuacji, przy całej społecznej traumie, strachu i cierpieniu, osaczającym zagrożeniu, winniśmy być jako ludzie jeszcze bardziej ludzcy, zachowywać się godnie i z wyrozumiałością dla drugiego człowieka.czytaj