W pokoju panował półmrok, było już popołudnie. Styczniowe wieczory zaczynają się zdecydowanie za wcześnie – pomyślała Janina – odchylając zasłonę i dostrzegając za oknem zapalone uliczne latarnie. Zegar na wieży kościoła pokazywał dopiero godzinę siedemnastą. Zapalając lampkę stojącą na komodzie kobieta usiadła w dużym wygodnym fotelu. Ledwo wyciągnęła rękę po kubek, gdy nagle usłyszała hałas. Nie była do końca pewna skąd dobiega. Wzięła łyk herbaty, ściszyła dźwięk telewizora i nasłuchiwała czy aby jej się nie przesłyszało. Po chwili usłyszała dobiegające z korytarza pukanie do drzwi. Zaskoczona podniosła się z siedziska i po chwili była już przy drzwiach. W wizjerze dostrzegła mężczyznę. Młody, schludnie uczesany, w ubiorze przypominającym mundur lub uniform. Kobieta delikatnie uchyliła drzwi.czytaj