Przedsiębiorcy o reformie Inspekcji Pracy: konieczność podszyta wątpliwościami
Projekt zakłada umożliwienie Państwowej Inspekcji Pracy nie tylko wskazywanie, że Kodeks Pracy jest naruszany, ale też pozwoli te naruszenia likwidować i – na mocy decyzji administracyjnej zmieniać – fikcyjne umowy o dzieło, zlecenia czy B2B na umowy o pracę.
W stosunku do pierwotnych założeń wprowadzono kilka mechanizmów, które mogą wpływać na większe bezpieczeństwo prawne wszystkich zainteresowanych, a więc tak pracodawców, jak i pracowników.
- Nade wszystko, „ucywilizowano” przebieg postępowania odwoławczego od decyzji okręgowego inspektora pracy – przewiduje się obecnie możliwość wniesienia w terminie 14 dni odwołania do Głównego Inspektora Pracy, a od jego decyzji – wniesienie w terminie 30 dni odwołania do Sądu Pracy. Jest to znacząca zmiana, zważywszy, że początkowo przewidywano możliwość wniesienia odwołania do sądu w ciągu zaledwie 7 dni od daty wydania decyzji. Co więcej, aktualnie zakłada się, że decyzja inspektora będzie natychmiastowo wykonalna tylko na przyszłość – skutki wstecz, w tym w zakresie należności składkowych oraz podatkowych, będą mogły wystąpić dopiero w razie gdy decyzja ta stanie się ostateczna – co również należy potraktować jako korzystną modyfikację – komentuje mecenas Marek Jarosiewicz, adwokat i partner kancelarii Wódkiewicz Sosnowski Jarosiewicz.
Mecenas dodaje jednak, że pewne ryzyko pozostaje jednak wpisane w istotę nowelizacji, ostatecznie bowiem Sąd będzie mógł zdecydować, że łączący strony stosunek prawny był stosunkiem pracy nawet 3 lata wstecz od decyzji PIP.
Rynek pracy musi pozostawać elastyczny
Przedsiębiorcom mocno zależało na tym, by decyzje organów kontrolnych nie były narzucane przedsiębiorcy, a mogły być elementem dyskusji, ewentualnego porozumienia z pracownikiem.
- Poprzednie założenia ustawy nie zwracały uwagi na jedną sytuację: czasem to pracownik chce umowy B2B, bo realizuje wiele projektów i nie chce wiązać się etatem z jedną firmą. Takie „odgórne” podejście do zagadnień regulacji rynku pracy może skończyć się problemami szczególnie w branżach kreatywnych, w IT, w usługach, czyli tam, gdzie umowy cywilnoprawne mają czasem większą wartość niż etat – mówi Hanna Mojsiuk.
- W ostatnich dniach wprowadzono kolejną modyfikację, zakładającą, że jeśli inspektor dojdzie do przekonania, że dany stosunek spełnia cechy stosunku pracy, w pierwszej kolejności ma wydawać polecenie dostosowania postanowień umowy do stanu prawego – tj. takiej modyfikacji zawartej umowy, by pozbawić jej cech stosunku pracy, bądź też formalnego zawarcia umowy o pracę. Założenie jest takie, że jeśli w tym zakresie strony osiągną porozumienie, inspektor nie będzie wydawał wiążącej decyzji. Wreszcie, dodano zapis, zgodnie z którym w szczególnie skomplikowanych przypadkach, decyzja o ustaleniu stosunku pracy ma pozostać w wyłącznej kompetencji Sądu pracy – oczywiście, praktyka dopiero pozwoli zdefiniować, jak szerokie okaże się pojęcie owych szczególnych sytuacji – dodaje mecenas Marek Jarosiewicz.
W opinii Północnej Izby Gospodarczej przyjęte w ostatnim czasie modyfikacje projektu bez wątpienia należy ocenić pozytywnie, jako wyraz zdroworozsądkowego podejścia do potrzeb przedsiębiorców i osób wykonujących pracę na ich rzecz.
Michał Kaczmarek
Rzecznik Prasowy Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie












