Święto to dla całego Cesarstwa Rzymskiego ustanowił papież Grzegorz IV (827-844). W 935 r. papież Jan XI rozszerzył obchody tego święta na cały Kościół. Jego chrześcijańskiego rodowodu nie można zakwestionować. Podobnie jak wiele innych narodów, także my Polacy nadaliśmy jednak jego obchodom szczególny, metafizyczny charakter. I dziś na cmentarnych alejkach spotkamy nie tylko procesje wiernych kościoła rzymsko-katolickiego. To święto można nazwać uosobieniem idei ekumenizmu bo podkreśla to co dla wszystkich nas jest wspólne i nieuniknione; to przejście z ziemskich realiów do niepoznanego, nieogarniętej ludzkim umysłem przestrzeni tajemnicy. I każdy z nas, czy to chrześcijanin, Rom, Żyd, protestant staje dziś wobec pytań bez pewnej odpowiedzi. A ścieżka przy grobie jest jak graniczny rów, który zasypie dopiero szpadel grabarza…
Melancholia i smutek-sklejone nierozerwalnie z tym dniem mają jednak dziś-paradoksalnie nieco- bardzo doczesny i bardzo w naszej doczesności potrzebny, wymiar przyjaźni, bliskości, rodzinnych więzów i radości z bycia razem. I komu by tam przeszkadzał tłok na wąskich alejkach!? W ciemnym charakterze tego dnia jest niczym znicz co mroki rozjaśnia i smutek.















Co to za malutki człowiek w oddali??