Samochód osobowy marki Seat Toledo stojący na zatoczce przy głównej ulicy który jest pozbawiony kół, częściowo rozkradziony i co najgorsze oparty na niestabilnych podporach. Pod samochodem wyrastają chwasty, otoczenie sugeruje, że auto stoi tu od dłuższego czasu - mimo wcześniejszych sygnałów.

To nie jest miejsce odosobnione. Miejsce to pełni funkcję rekreacyjną: obok znajduje się otwarta siłownia plenerowa i plac zabaw dla dzieci. Rodzice i osoby korzystające z obiektu boją się, że przy najmniejszym przesunięciu samochód może coś się stać - z tragicznymi konsekwencjami. „To jest jak bomba na chodniku. Dzieci bawią się obok, ludzie ćwiczą, a tu ktoś pozwala, żeby takie coś stało i zagrażało życiu” - mówią mieszkańcy.

Redakcja przypomina, że o tym samym pojeździe pisaliśmy już wcześniej i że problem pozostał nierozwiązany. Kto odpowiada za usunięcie porzuconego pojazdu z przestrzeni publicznej? Z formalnego punktu widzenia to zazwyczaj zadanie władz gminy - w zależności od lokalnych przepisów i procedur. W praktyce mieszkańcy oczekują, że gmina natychmiast podejmie działania: zabezpieczy miejsce, zleci odholowanie wraku na koszt właściciela lub, gdy właściciel nie zostanie ustalony, na koszt gminy, a następnie obciąży go kosztami usunięcia.

Takie procedury nie muszą być skomplikowane - wymagają jednak woli i koordynacji. Tymczasem sytuacja ta pokazuje rażące zaniedbanie: porzucony pojazd stoi na cegłach. Istnieje realne niebezpieczeństwo, że pojazd się obsunie i spadnie. Przypominamy też o odpowiedzialności za nadzór nad i przed terenami rekreacyjnymi - to gmina powinna zapewnić, by takie miejsca publiczne były bezpieczne i wolne od elementów stwarzających ryzyko.

źródło: www.ikamien.pl