ikamien.pl • Piątek [13.06.2025, 07:04:48] • Dziwnów
Szkolne Muzeum w Dziwnowie – miejsce, gdzie historia przemawia eksponatem

fot. Organizator
Zaczęło się od kilku zapomnianych gablot i marzenia, by przeszłość nie odeszła w milczeniu. Dziś Szkolne Muzeum w Szkole Podstawowej im. 5-go Kołobrzeskiego Pułku Piechoty w Dziwnowie to ponad 300 eksponatów, osobiste historie i pasja ludzi, którzy udowodnili, że nawet w skromnych warunkach można zbudować prawdziwą świątynię pamięci.
Jak wiele cennych przedmiotów, będących źródłem historycznym minionych czasów, jest w naszych domach, nie wiemy dopóty, dopóki nie zadamy sobie trudu ich odnalezienia. Takimi słowami rozpoczęłam pierwszy artykuł o Szkolnym Muzeum w Szkole Podstawowej im. 5-go Kołobrzeskiego Pułku Piechoty w Dziwnowie w 2019 roku. Od tamtego momentu minęło sześć lat. Dzisiaj już mało kto pamięta początek historii tego szczególnego miejsca w naszej szkole. A zatem przypomnę, że gabloty przekazała nam dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Dziwnowie pani Alina Cygal-Sobhi. Wcześniej zostały one podarowane MBP w Dziwnowie, w styczniu 2012 roku przez Książnicę Pomorską w Szczecinie – Wojewódzką Bibliotekę Publiczną o statusie naukowym, jedną z największych w Polsce. Interesującą informacją jest fakt, iż zostały one wykonane na specjalne zamówienie Książnicy Pomorskiej w latach sześćdziesiątych XX wieku i służyły do ekspozycji książek, dokumentów i różnych ciekawych wystaw organizowanych przez bibliotekę wojewódzką.

fot. Organizator
Przepiękne gabloty, nadgryzione zębem czasu, czekały najwyraźniej, aż przyjdzie ich dzień. I tak stało się w styczniu 2019 roku. Szkoła Podstawowa im. 5-go Kołobrzeskiego Pułku Piechoty w Dziwnowie stała się szczęśliwą posiadaczką mebli, o których raczej można tylko pomarzyć. Ale jak to w życiu bywa, po drodze znalazło się kilka życiowych przeszkód, które oczywiście pokonaliśmy działając wspólnie, razem i w porozumieniu. Bo razem można więcej, o czym przypominają słowa Jerzego Waldorffa: „Wspólna praca jednoczy ludzi bardziej niż wspólna biesiada."

fot. Organizator
Po pierwsze, okazało się, że należy je przenieść z podpiwniczonego magazynu biblioteki na korytarz szkolny znajdujący się na pierwszym piętrze. Problem polegał na tym, że są one bardzo ciężkie, a piwnica i korytarz piwniczny ciasne, więc trzeba było pomocy silnych i uczynnych ochotników. Znalazłam takich wśród uczniów oraz w osobie ówczesnego konserwatora szkoły pana Jarosława Brońkowskiego. Drugą, znacznie większą trudnością, była konieczność przygotowania gablot do użyteczności publicznej, czyli gruntowne ich wyczyszczenie i tutaj na wysokości zadania stanęły ówczesne uczennice należące do Samorządu Uczniowskiego Gimnazjum Publicznego „Pomerania" w Dziwnowie: Dominika Świstak, Emilia Bieć, Wiktoria Szternal i Marta Kiersztyn. Dziewczyny z wielkim oddaniem przeprowadziły wstępną „renowację" pięknych, starych mebli, przywracając im godny wygląd.
Z rozrzewnieniem wspominam gimnazjum jako etap edukacji, który sięgając do historii, przez stulecia nie tylko nie budził kontrowersji, ale był wręcz symbolem rozwoju młodego człowieka. Gimnazjum było przestrzenią dojrzewania, poszukiwania tożsamości i budowania więzi. A jednak w XXI wieku, zamiast rozwijać i doskonalić tę formę edukacji, zadecydowano o jej likwidacji. Trudno się nie zadumać, że coś tak wartościowego i sprawdzonego przez pokolenia mogło komuś „przeszkadzać". Oczywiście wypowiadam się we własnym imieniu, jako autor niniejszego tekstu.

fot. Organizator
Wracając jednak do gablot, pozwolę sobie przypomnieć, że w kolejnej fazie prac zaopiekował się nimi pan Marek Zięba, ówcześnie nasz szkolny konserwator. To, czego dokonał, gdy wszyscy odpoczywaliśmy podczas ferii zimowych, wprawiło mnie wówczas w zdumienie i przerosło moje najszczersze oczekiwania. Pan Marek Zięba usunął starą powłokę lakierniczą z drewna i polakierował meble tak, aby wyglądały estetycznie, zadbał o to, żeby uzupełnione zostało szkło w miejscach, gdzie go brakowało, zabezpieczył nogi trzech gablot specjalnymi podkładkami, aby nie niszczyły podłogi. Do dzisiaj, gdy z łatwością przesuwam ciężkie gabloty, w duchu dziękuję panu Markowi. Mój kręgosłup panu dziękuje.
Po pracach renowacyjnych meblom potrzebne było ponowne ich mycie, polerowanie, odkurzanie. W tym miejscu należą się słowa podziękowania pracującej wówczas w naszej placówce pani Bogusławie Szelidze, której pracowite dłonie sprawiły, że gabloty nadawały się do umieszczenia w nich cennych eksponatów.

fot. Organizator
Zaangażowanie tak wielu osób zmotywowało mnie do szybkiego umieszczenia w gablotach najcenniejszych eksponatów. Od tamtej pory zbiory muzealne stale się rozwijają – przybyło kilka nowych gablot, w tym również wiszących, a ekspozycje mają charakter rotacyjny. Każda z nich związana jest z odrębną, fascynującą historią i prezentowana jest przez kilka miesięcy. Zmieniające się wystawy niezmiennie wzbudzają ogromne zainteresowanie przede wszystkim wśród uczniów, ale również rodziców, nauczycieli oraz osób postronnych. Zdarza się, że mieszkańcy Dziwnowa zatrzymują mnie na ulicy, pytając o konkretny eksponat, a do mojej skrzynki mailowej trafiają prośby o wskazanie źródeł lub udostępnienie materiałów.
To właśnie dzięki jednej z takich ekspozycji pan Jerzy Sawicki natknął się w Internecie na zdjęcia z naszego Szkolnego Muzeum i – jak to często bywa z ważnymi odkryciami – przypadkiem trafił na ślad istotnej historii. Fotografie przedstawiające eksponaty związane z dawnym Kamieniem Pomorskim wzbudziły jego zainteresowanie i zapoczątkowały między nami korespondencję oraz wymianę informacji. W ramach tej współpracy miałam przyjemność udostępnić i podarować autorowi książki o Kamieniu Pomorskim egzemplarz niemieckiej gazety Camminer Zeitung, wierząc, że nawet najmniejsze fragmenty przeszłości mogą odegrać znaczącą rolę w odbudowywaniu lokalnej tożsamości. Ku mojemu wzruszeniu, moje nazwisko znalazło się na końcu książki Jerzego Sawickiego pt. W poszukiwaniu utraconej tożsamości wśród osób, które wsparły autora w gromadzeniu materiałów o historii byłej stolicy biskupstwa polskiego.
Wracając do gablot – jedna z najciekawszych z nich prezentuje egzemplarz Camminer Kreiszeitung (Kamieńskiej Gazety Powiatowej) – lokalnego tygodnika wydawanego w Kamieniu Pomorskim od 5 sierpnia 1845 roku aż do lutego 1945 roku. Pismo, zawierające cztery strony wiadomości lokalnych z powiatu kamieńskiego oraz liczne reklamy, miało w 1939 roku nakład około 7000 egzemplarzy. W naszym szkolnym zbiorze znajdują się oryginalne numery tej gazety z lat 1939 i 1944 – wyjątkowe świadectwa lokalnej historii, które wzbudzają żywe emocje i zainteresowanie odwiedzających.
Obecnie gazety te umieszczone są pod ekspozycją naczyń i talerzy z okresu PRL-u, uzupełnioną o fotografie popularnych wówczas posiłków, takich jak: sałatka jarzynowa, śledź w śmietanie, tatar czy kromka chleba z masłem i cukrem. Całość tworzy spójną i niezwykle sugestywną opowieść o codzienności minionej epoki, bliskiej jeszcze wielu odwiedzającym. Ekspozycja została przygotowana przez panią Agnieszkę Kołodziej, która pracuje w naszej szkole od kilku miesięcy i już zdążyła wykazać się kreatywnością i chęcią pomagania.
Wracając do czasopism niemieckich, nie sposób pominąć niezwykle cennego wkładu pani dr Anny Nierody-Kowal, która podjęła się trudu ich tłumaczenia. Dzięki pracy nauczycielki języka niemieckiego możemy dziś znacznie lepiej zrozumieć treść dawnych artykułów i świadomie odbierać eksponaty, które dotąd były jedynie niemym świadkiem historii. Dziękuję także pani Irenie Woźniak, która swego czasu przekazała mi stare niemieckie gazety, oraz panu Dariuszowi Włodarczykowi (prywatnie mojemu mężowi), który opracował stronę merytoryczną każdej z gablot, a trzecią z nich w całości wyposażył w modele czołgów z okresu II wojny światowej w skali 1:35. To również on przekazał do naszej szkolnej kolekcji model okrętu Kursk w skali 1:100 – prawdziwe dzieło pasji i precyzji. Miałam wyjątkową okazję być naocznym świadkiem powstawania tych modeli, obserwowałam każdy etap ich tworzenia i wiem, że trudno zliczyć dziesiątki, jeśli nie setki godzin pracy, jakie zostały w nie włożone. Bardzo dziękuję.
Należy również wyróżnić pana Zbigniewa Sycha, szkolnego konserwatora, który w spektakularny sposób podwiesił model okrętu pod sufitem gabinetu historii, dzięki czemu został on nie tylko efektownie wyeksponowany, ale także odpowiednio zabezpieczony przed ewentualnymi uszkodzeniami.
Kończąc podsumowanie o Szkolnym Muzeum chciałabym zwrócić uwagę, iż mamy w naszej szkole wyjątkową, prawie muzealną wystawę niecodziennych eksponatów, a historia stała się dzięki nim bliższa i bardziej interesująca. Wspólnie zgromadziliśmy już ponad 300 eksponatów, każdy z nich to materialna cząstka przeszłości i źródło historycznej wiedzy. Wśród nich znajdują się m.in. stare walizki – świadkowie dawnych podróży, flakoniki po perfumach – kruche i piękne pamiątki codziennej elegancji, sprzęt rolniczy – narzędzia pracy naszych przodków, młynki do kawy i przypraw – z drewnianym korpusem, telefony, w tym telefon polowy – łączność z czasów sprzed ery cyfrowej, szklane bańki lecznicze, maszyny do pisania i maszyna do szycia – symbole rzemiosła i codziennego trudu, projektor i przeźrocza – wspomnienie domowego kina, zasilacz prądu stałego – dawny element szkolnej edukacji technicznej, filmy na taśmie – obrazy i dźwięki sprzed epoki cyfrowej, zestaw starych pieczątek edukacyjnych – ślad po dawnych metodach nauczania etc. Każdy z tych przedmiotów ma duszę i własną opowieść – razem tworzą przestrzeń, w której historia ożywa na nowo.

fot. Organizator
Na zakończenie dziękuję pani dyrektor Monice Hołdyńskiej, która wyraziła zgodę na utworzenie Szkolnego Muzeum, oraz wszystkim osobom, które w jakikolwiek sposób przyczyniły się i nadal przyczyniają do tworzenia magicznego miejsca na czwartym pawilonie byłego Gimnazjum Publicznego „Pomerania" w Dziwnowie, a obecnie Szkoły Podstawowej im. 5-go Kołobrzeskiego Pułku Piechoty w Dziwnowie. Lubię myśleć, że Albert Einstein miał rację, mówiąc, iż „Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia.", gdyż „Resztę można sobie kupić" – to mówię ja, Kronia.
Renata Włodarczyk / Kronia