Droga gawiedzi, którzy sądzą że operator powinien wszystko wiedzieć - a inwestor i szef wszystko zapewnić. Otóż nie ma takiej możliwości. Dlaczego? Ano dlatego, że to co na projekcie w zasadzie nigdy nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. Rury i przewody są zawsze w innych miejscach, nieoznakowane, na innej wysokości. Żadna firma nie ma ochoty trafić na takiego psikusa bo to oznacza zastoje i koszty. Przygotowuje się na niego, a i tak się czasem trafi. Wychodzi PRL i niedbalstwo - czy się stoi czy się leży - i ogólny wszystkowdupizm.

Operator przed przystąpieniem do prac powinien mieć dokładną dokumentację odnośnie mediów, takiej pewnie firma i operator nie ma, czyli jak zawsze robią na pałę.

Czytelnik dowie się po IP kto takie bzdety pisze ruszamy budować kładki

BRAWO STRAŻ

Brawo Panowie Strażacy.

brak nadzoru, powszechna na budowach prywatnych, w panstwie z tektury gdzie prawo nie działa, ktos jakas odpowiedzialnosc chocby finansowa poniesie? czy gmina w gescie zabuli z naszych podatkow, ps gdzie sa miejsca parkingowe dla tego obiektu?? ponoc w miescie pracuje architekt miejski i jego zastepca, ale nikt ich nie widzial i nie wei czym sie zajmuja wiadomo ze sa bo co miesiac wyplaty pobieraja

Jakże dziwnie znajomo brzmi ten tekst... W Polsce jest powszechną praktyką, że rycie w ziemi - w zw. z kolejną budową - jest na czuja. Taka rosyjska ruletka: trafią na rurociąg czy nie trafią. Tym razem bingo. Trafili!

Jak to się dzieje, że obsługujący koparkę nie wie gdzie usytuowane są rury z gazem? Inwestor powinien zapewnić wszystkie plany mediów. Wszystkie prace powinny być nadzorowane pod okiem kierownika budowy, gdzie był?, że doszło do uszkodzenia.

Ciekawe kto za to zapłaci, za zamkniętą i zniszczoną drogę, uszkodzona rurę, brak możliwości korzystania z gazu przez mieszkańców? Pytam kto?