Muzyka i głośne komunikaty, już z daleka przyciągały przechodniów. Na miejscu, organizatorzy z Komitetu Obrony Demokracji informowali o szczegółach. Zdaniem członka zarządu Mateusza Kijowskiego planowana od 1 września 2017 roku reforma oświaty oznacza: duże, zatłoczone, podstawówki, małe dzieci i nastolatki w jednym budynku, powrót starego systemu, przenoszenie uczniów po III klasie do innej szkoły, pisane „Na kolanie” podręczniki, mniej lekcji z przedmiotów przyrodniczych, o rok krótsza nauka przed wyborem szkoły średniej, kumulacja roczników w 2019 roku, marnowanie pieniędzy podatników, a wreszcie zamykanie szkół. KOD uznaje tę sprawę za bardzo ważną w życiu społecznym kraju i uważa, że całe społeczeństwo powinno zdecydować w referendum czy jest za takimi zmianami.

Już podczas zbierania podpisów za referendum w tej sprawie można usłyszeć opinie mieszkańców. Jedni mają dość ciągłych zmian, uważają , że kolejna oznacza niepotrzebny bałagan i odbije się najbardziej na najmłodszych. Inni nie rozumieją z kolei o co w ogóle cały ten szum. Byli i tacy, którzy mieli pretensje do Mateusza Kijowskiego o niepotrzebną rozróbę.

Zdaniem organizatorów inicjatywy referendalnej Polega ona m.in. na likwidacji gimnazjów, utworzeniu ośmioletniej szkoły podstawowej i czteroletniego liceum oraz powołaniu szkół branżowych. KOD powołuje się na opinie rodziców, a także samorządów, którzy twierdzą, że nie jest to dobra zmiana.
Planowana reforma edukacji stwarza więcej zagrożeń niż szans, ponieważ:

ogranicza dostęp do edukacji ogólnokształcącej,
skraca czas powszechnego kształcenia,
obniża poziom jakości edukacji.

Aby wniosek o referendum krajowe mógł być uwzględniony to zgodnie z polskim prawem musi go podpisać 500 tysięcy obywateli.

źródło: www.ikamien.pl