Pierwszy najazd duński miał miejsce w roku 1170. Skandynawskie okręty wpłynęły przez Świnę, nie zaatakowały Wolina i dotarły aż do Wyspy Chrząszczewskiej. Kolejnym krokiem Duńczyków były okolice Żółcina i Wrzosowa, gdzie mieli robić to co z czego wówczas Skandynawowie byli szeroko znani, spustoszenie. Pierwsze walki miały mieć miejsce na moście na Niemicy. Duńczycy wycofali się, a Pomorzanie wrócili do kamieńskiego grodu. Najeźdźcy zarządzili odwrót, duński biskup Absalon próbował wypłynąć na Bałtyk przez ujście Dziwny. Te okazało się zapiaszczone, w tej sytuacji można było się podjąć jego przekopania, przeciągnięcia statków na belkach. Sytuację Duńczyków pogarszały ciągle atakujące ich wojska książęce. Ostatecznie Duńczycy opuścili Zalew Szczeciński przez Świnę. Pierwszy najazd zakończył się dla nich totalną porażką.
Na następną wyprawę mieszkańcy Kamienia nie musieli długo czekać, miała ona miejsce trzy lata później, w roku 1173. Duńczycy najpierw zniszczyli Wolin, dopiero później król Waldemar I miał uderzyć na Kamień. Ostatecznie Duńczycy nie zdecydowali się na oblężenie Kamienia. Podczas tego najazdu kolejny raz rozgrabiono okolicę, w drodze powrotnej najeźdźców z dymem miał pójść jeszcze Lubin. Wyprawa zakończyła się częściowym sukcesem.
W roku 1177 Duńczycy przybyli raz jeszcze. Spalili dopiero co odbudowany Wolin i zabrali się do grabieży okolic Kamienia. Kolejny raz ucierpiały wioski z których utrzymywał się kamieński gród. Obłowieni po uszy Duńczycy wrócili znaną już im drogą przez Świnę.
Ostatni najazd miał miejsce w roku 1185, nastąpił po porażce księcia Bogusława I w bitwie morskiej pod Chyciną (dzisiejsza Hiddense). Osłabiony przez poprzednie najazdy Kamień nie był już taki groźny jak 15 lat wcześniej. Na czele Duńczyków stał nowy władca, Kanut VI, który nie atakując Wolina wyraźnie dał do zrozumienia, że celem wyprawy jest Kamień. On sam miał być prowadzony od południa przez przewodników, prawdopodobnie Dziwną płynęły wojska pod dowództwem Aleksandra (bratanek biskupa Absalona, tego co utknął na Dziwnie podczas pierwszego najazdu). Obecny w kamieńskim grodzie książę Bogusław I miał na nie się natknąć podczas swojego wypadu poza Kamień. Niebawem wszystkie siły duńskie połączyły się, tworząc pierścień wokół grodu księcia Bogusława I.
Starą, sprawdzoną skandynawską techniką, kolejny raz rabowano i podpalono okoliczne wsie. Załoga grodu nie przyszła z pomocą wsią jak oczekiwali Duńczycy, więc rozpoczęło się regularne oblężenie. Podczas niego miała mieć miejsce procesja duchownych do króla Danii Kanuta VI, gdzie proszono o oszczędzenie budowli sakralnych leżących poza otoczonym fortyfikacjami grodem. W akcie łaski, król Kanut VI nakazał spalić jedynie przedmieścia, czyli domostwa tych, z którymi i tak mało kto się liczył. Dokładnie jest tutaj mowa o wiku, możliwe że chodzi tutaj o rybackie podgrodzie. Po puszczeniu z dymem osiedli, od księcia pomorskiego przybył posłaniec mający zaproponować rozpoczęcie pertraktacji pokojowych. W rezultacie owych rozmów, kolejny raz obłowieni Duńczycy powrócili na okręty. Warunki pokoju były ciężkie, ponieważ od teraz książę Bogusław I był zmuszony do płacenia sporej daniny dla króla Kanuta VI (300 grzywien) oraz dla biskupa Absalona (800 grzywien). Dodatkowo dla pewności dotrzymania warunków, "najznakomitsi rycerze" mieli oddać swoich synów jako zakładników. W ten o to sposób Księstwo Pomorskie stało się lennikiem Danii.