W tej pasiece znajdowało się ogółem 96 pszczelich rodzin, w Rekowie jest ich 85, z czego połowa została ukradziona. Złodzieje zrobili to wyjątkowo fachowo, nie pozostawiając widocznych śladów, dlatego trudno ustalić, kiedy faktycznie kradzież miała miejsce.
Wszystko było poukładane, jedynie poluzowane sznurki i przewrócone powałki wskazywały na wizytę nieproszonych gości. Dlatego niektórzy właściciele uli mogą jeszcze nie wiedzieć o kradzieży swoich pszczół. Niecodzienna kradzież jest o tyle zaskakująca, że zwykle łupem złodziei padają ule i miód, w tym przypadku 30 rodzin zostało obrabowanych z pszczół. Złodzieje powybierali tylko najsilniejsze owady, które z racji swoich dużych rozmiarów wystają poza ul, do którego się nie mieszczą. Na ślad złodziei może wskazywać ciemny van od kilku dni krążący po okolicy, widziany także po kradzieży. Sprawa została zgłoszona policji.

